poniedziałek, 22 września 2014

Letni konkurs - pomarańczowy

Lato się kończy, a konkurs trwa. Nie pozostaje mi nic innego jak ponownie się przyłączyć. Był problem ze znalezieniem zdjęcia. Jakoś pomarańczowości malo wokół mnie, chociaż je lubię. Ale coś się znalazło.
Monotematyczna jestem - wiem. Zdjęcie jest ze Szwecji.

Karlskrona
Pozdrawiam i zapraszam do głosowania!

niedziela, 7 września 2014

Szwecja

Wreszcie emocje opadły. Po dosłownie kilku dniach spędzonych w Karlskronie miałam tak dużo wrażeń, że nie mogłam się pozbierać do pisania.

Nie wiem skąd to się wzięło, ale od dzieciństwa mam sentyment do Szwecji. Tak naprawdę to wszystko co szwedzkie mi się podoba, tak jakoś podskórnie, często w sposób nie do końca dający się uzasadnić. Po prostu jak coś mi się bardzo podoba, to zwykle jest szwedzkie lub przynajmniej skandynawskie - tak mam od bardzo wczesnej młodości. Dotyczy to wielu dziedzin życia począwszy od designu, przez motoryzację, a na sztuce kończąc. I nie żebym tropiła szwedzkość - to ona mnie "dopada" i łapie za serce.

No i wreszcie pierwszy raz tam byłam. Wróciłam właściwie tylko dlatego, że czekały na mnie w domu nowe meble kuchenne do zamontowania (to oczywiście żart, który moje dzieci niemal kupiły). Wszystko było wspaniałe. Moja sąsiadka - osoba światowa, życie znająca - powiedziała mi po powrocie, że to tylko zauroczenie, że klimat tam srogi (latem to wszędzie pięknie), że państwo opiekuńcze i wolności znacznie mniej, że podatki, że ..... Wiem, ale i tak kocham.

Spotkałam tam ludzi przyjaznych, których twarze były spokojne. Starsi Szwedzi są piękni. Smukli, wysportowani, siwi, uśmiechnięci. Pięknie było patrzeć na pary po sześćdziesiątce, w jasnych sportowych ubraniach, dziarskim krokiem spacerujące. Właściwie to oni, poza architekturą, zrobili na mnie największe wrażenie. Ich spokój, który określiłabym jako brak niepokoju w oczach. Zrozumiałam to dzień po powrocie, kiedy w sobotnie przedpołudnie poszłam na pobliski targ. Oczy starszych ludzi w Polsce wyglądają zupełnie inaczej...


niedziela, 31 sierpnia 2014

Zamiast Szwecji: szafka katalogowa - remoncik

Miałam napisać o wrażeniach (niesamowitych zresztą) z wyjazdu do Szwecji, ale jakoś zebrać się nie mogę. Tak bardzo życie wokół mnie odbiega od szwedzkiego spokoju, kolorów i świetnie wyglądających ludzi po sześćdziesiątce, że nie mogę ogarnąć myśli i pięknych wspomnień. Dlatego też wpadłam w wir prac renowacyjnych w moim małym warsztacie pod chmurką.


Na pierwszy ogień poszła stara szafka katalogowa.


Jest z nami już od ponad dwudziestu lat, ale nigdy nie mogłam się zebrać do jej odrestaurowania. Kiedyś pełniła ważne funkcje w bibliotece laboratorium, w którym pracowała moja mama. Po likwidacji firmy przygarnęłam oryginalny mebel, którego szuladki idealnie pasowały na kolekcję kaset magnetofonowych. Od lat już kaset się nie używa więc komódka miała nawet kilkuletni epizod w piwnicy. Ale wróciła.


Miała wiele zacieków jeszcze ze służby w laboratorium, kolor zbyt ciemny jak dla mnie i zardzewiałe uchwyty. Z tymi był największy problem, bo poza rdzą miały jeszcze zagniecenia.




Nie będę ukrywać, że remont szafki jest dziełem zespołowym. Mój Starszy Pan dokonał wspaniałego oczyszczenia mebla ze starej bejcy, zeszlifował rdzę i wyprostował co większe wgniecenia.




Ja zajęłam się lakierowaniem. Drewno pokryłam stynowym, bezbarwnym lakierem do mebli. Elementy metalowe spryskałam samochodowym lakierem bezbarwnym. Oczywiście matowym żeby zbyt mocno się nie świeciły.




Nieco powiększyliśmy "wzrost" mebla poprzez dodanie kółek. Teraz można również pod meblem wytrzeć kurz, którego w mieście jest strasznie dużo.


Szufladki świetnie się sprawdzają jako magazyn pędzelków, kokardek, wstążeczek, cekinów, guzików, tubek z farbą akrylową itp. rzeczy do robótek i zdobienia.


Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku szkolnym.

sobota, 16 sierpnia 2014

Letni konkurs - niebieski

Kolejna odsłona letniego konkursu świetnie pasuje do moich tegorocznych wakacji. W tym roku pracowicie spędzałam czas, odnawiając mój niebieski domek (co opisywałam nieco wcześniej). W zamyśle miał on przypominać szwedzkie letnie chałupki, ale mnie i mojej rodzinie wydawało się, że bardziej kolorem zbliża się do greckich klimatów. Zweryfikowaliśmy te przemyślenia u źródła. Właśnie wróciłam ze Szwecji, a właściwie wróciło moje ciało, a dusza tam została. Ja wiem - zimy są tam okropne, podatki wysokie, wieje wiatr i wszędzie daleko. Byłam pierwszy raz i gdybym mogła zostałabym tam na zawsze. Napiszę o tym jeszcze jak ochłonę nieco i myśli pozbieram, a teraz prezentuję moją propozycję do konkursu. To dowód na to, że jednak mój domek również mógłby być szwedzki (oczywiście na razie jeśli chodzi o kolor).



Zapraszam do zabawy i głosowania po 21 sierpnia.

piątek, 8 sierpnia 2014

Niebieski domek - plan wykonany

Udało się! Dałam radę pomalować pierwszy bok domku letniego. Co prawda zostały jeszcze trzy, ale to niestety muszę przełożyć na przyszły rok.


Najważniejsze jest to, że sprawdza się lazurowy kolor farby. Pięknie współgra z zielenią trawy oraz drzew i w samym centrum Polski wprowadza nastrój zagranicznych wakacji.
Wraz z wiosną pojawią się też nowe nasadzenia i kwiaty będą wspaniale wyglądały na jego tle.


Dodam jeszcze, że w ubiegły pracowity weekend nie tylko pomalowałam ścianę domku ale również został odremontowany pewien śliczny mebelek. W najbliższych dniach przedstawię efekty prac.
Pozdrawiam

poniedziałek, 21 lipca 2014

Żółty letni konkurs


Przeczytałam o konkursie i staję w szranki. Po pracy przy Niebieskim Domku urządzaliśmy wieczorne rodzinne spacery w letnim zachodzącym słońcu. Na polu jest dużo odcieni koloru żółtego. Szczególnie gdy słoneczko już nisko.

Oto moja propozycja na żółty temat:


Żółte słoneczko
Tutaj można oglądać inne letnie zdjęcia z żółtym kolorem w roli głównej.









Letni domek

Wakacyjne prace w pełni. Letni czas remontów rozpoczęłam.


Mojemu Niebieskiemu Domkowi, który w tym roku ukończył 66 lat należało się już od dawna malowanie. Miał być w stylu skandynawskim, ale jak mówią moje dzieci, powstaje nam grecki domek. No i fajnie. Tak też może być. Skandynawski w środku - grecki na zewnątrz.


Stara farba złaziła sama, ale jednak po użyciu narzędzi okazało się, że koniecznie trzeba jej jeszcze pomóc. Czyszczenie zostawiło niemal gołe dechy. Szlifowanie starej farby w upalny dzień było wyzwaniem. Dodam tylko, że bieżącą wodę mamy jedynie w kranie na podwórku. Na szczęście są prysznice ładowane kablem USB, czerpiące wodę z wiadra! Można się wykąpać pod chmurką, za zasłonką powieszoną na kole hula hoop (to się nazywa wynalazczość!).
Na pierwszy ogień poszła jedna ściana werandy i dwie okienniczki.


W następnym etapie (mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu) dokończę ścianę obok fragmentu werandowego i 1/3 prac będzie wykonana. Już ściana jest oczyszczona i zagruntowana, ale miejskie obowiązki wyrwały mnie ze wsi.


Dlatego domek czeka do przyszłego tygodnia.


Jeszcze dużo prac przede mną, ale upiększanie trwa. W miejscowym sklepie wielobranżowym wypatrzyłam przecudnej urody kolorowe paseczki. Muchy się dziwują, gdy na wietrze falują kolorki!

Pozdrawiam wszyskich Wakacyjnie Remontowych