Mój stary dom na wsi kryje wiele mebli i innych "skarbów" po dziadkach. Więcej o historii domu rodzinnego napiszę pewnie przy innej okazji. Dzisiaj w roli głównej wyciągnięty z paszczy kołatków i wilgoci tapicerowany taboret.
Kiedyś był częścią kompletu mebli sypialnianych mojej babci. Z całego zestawu zostały już tylko same taborety. Pierwszy jest odnowiony. Dawno temu był pokryty fornirem w kolorze orzecha. Ponieważ ubytki były zbyt duże zdrapałam całą powłokę. Elementy drewniane pod nią nie były w dobrym stanie. Kołatki wydrążyły dużo korytarzy. Zaszpachlowałam większość z nich i pomalowałam nogi mebla farbą w kolorze o dźwięcznej nazwie "czerwień baskijska". Sprawność małego tapicera uzyskałam obijając siedzisko tkaniną z IKEA. Niestety już "paseczkowe trójkąty" nie są sprzedawane.
Taboret świetnie służy mojej rodzinie jako siedzisko i podnóżek. No i jest ozdobą naszego salonu. Mam nadzieję, że jeszcze długo będzie nam służył i że wystarczy mi zapału do odnowienia jego dwóch "braci". Może już w innym stylu i do innego wnętrza?
świetna metamorfoza:))))
OdpowiedzUsuńDziękuję za pierwszy, bardzo miły komentarz na moim blogu. Pozdrawiam
Usuń